wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział 1

Wakacje..... każdy na pewno się cieszy że koniec ze szkołą i nauką ja chyba nawet też. Razem z moją przyjaciółką, Bellą, na cały pierwszy miesiąc wakacji jedziemy na obóz taneczny, bo tak na prawde taniec to jedyna rzecz jaką kocham. Wyjazd mam dopiero za tydzień, więc mam dużo czasu na spakowanie najważniejszych rzeczy.
-Kochanie zejdź na dół-głos mojej mamy wyrwał mnie z rozmyśleń. Po chwili stałam już w kuchni
-Musimy ci coś powiedzieć....-to brzmiało troche dziwnie-Ja nie wiem jak zacząć ty jej to powiedz-jak zwykle mama nie mogła nic z siebie wydusić.
-Wiemy że masz tu przyjaciół, ale wyprowadzamy się do Mullingar-po słowach wypowiedzianych z ust mojego ojca czułam jak cały świat wywraca mi się no góry nogami
-Co?! To nie możliwe, ja nigdzie się stąd nie ruszam-czyłam jak łzy napływają do mich oczu
-Przykro mi kochanie ale tata znalazł tam lepszą prace-jak oni mnie dobijają
-Wyjeżdżamy za pięć dni, więc lepiej się spakuj-zaraz jakie pięć dni?
-Przecież za tydzień jade na obóz z Bellą?
-Przykro nam-na pewno, im nigdy nie jest przykro gdy rujnują mi życie
-Nienawidze was-miałam dość tej rozmowy. Poszłam na góre i usiadłam na łóżku. Ze łzami w oczach zadzwoniłam do mojej przyjaciółki by jej o tym opowiedzieć. Ona tak samo jak ja się popłakała . Co ja mam teraz zrobić?
*Pięć dni później*
-Będę za tobą bardzo tęsknić, Bella-tak bardzo nie chce tam jechać
-Ja za tobą jeszcze bardziej. Pa. Nie zapomnij o mnie-czułam jak fala łez leci po moim policzku
-Na pewno nie zapomne-po tych słowach przytuliłam się do Belli i wiedziałam że to już nasze ostatnie spotkanie prze dłuższy okres czasu.
-Kochanie musimy już jechać-oni zawsze wszystko niszczą
Ostatni raz spojrzałam jej w oczy, widziałam że też płacze. Droga na tego Mullingar chyba nigdy nie miała końca. Nie wiem ile czasu minęło ale wreszcie dotarliśmy na miejsce.
-To nasz domy dom-rodzice byli bardzo zadowoleni i jak zwykle nie obchodziło ich co czuje.
Weszliśmy do środka i nic mnie tam nie zachwyciło. Kochałam swój stary dom, a nie ten.
-Jak ci się podoba?-te ich idiotyczne pytania
-Jest do dupy.-idiotyczne pytanie, idiotyczna odpowiedz 
-Wyrażaj się
-Gdzie jest mój pokój?-nie miałam więcej sił na rozmowe z nimi
-No góry, zaprowadze cie-powiedział ojciec i posłał mi ciepły uśmiech
-Sama trafie-poszłam jak najszybciej do góry, położyłam się na łóżko i zasnęłam.
*dwa miesiące później*
Wakacje było do dupy. Cały czas siedziałam w moim nowym pokoju. Nie chciałam wychodzić na dwór, żeby kogoś poznać. Chciałam żeby rodzice wiedzieli że cierpie, chciałam żeby czuli mój ból. Ale najgorsze było to że dzisiaj jest mój pierwszy dzień w nowej szkole. Nie chce tego przeżywać. Wszystkie spojrzenia skierowane na mnie. Nie należałam do osób otwartych, śmiałych i rozmownych. Bella była jedyną osobą której ufałam i wiedziałam że tutaj nikogo nie poznam. Zeszłam na dół, zjadłam śniadanie i po chwili siedziałam w samochodzie mojej matki.
-Kochanie, wszystko będzie dobrze-powiedział i złapała mnie za ręke
-Nic już nie będzie dobrze-odpowiedziała nie patrząc jej w oczy i wyrywając ręke z jej uścisku.
-Pa
-Cześć-powiedziałam i wyszłam z samochodu.
Stałam przed budynkiem jeszcze chwile, wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka.
________________________________________________________________
Jak się podoba pierwszy rozdział? Mam nadzieje że zostawicie jakieś komki:)
Następny pojawi sie chyba w piątek ale to zależy od was;)

2 komentarze:

  1. Super rozdział :)
    http://iloveyouorhate.blogspot.com/ <-- zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K