środa, 31 grudnia 2014

Rozdział 40 + Szczęśliwego Nowego Roku!

-Nareszcie weekend, nareszcie weekend!-jak co tydzień, Ariana musiała zaśpiewać swoją ukochaną "piosenkę"-Nareszcie weekend! Jupi!
-I jakie mamy plany?-zapytałam
-My? Hmm... Nie wiem, masz jakiś pomysł?
-Nie-mówiłam z uśmiechem na twarzy, bo przy Ar nie można być poważnym 
-No dobra, ja mam
-A mówiłaś, że nie masz. Ty kłamco, foch!-powiedziałam i zaczęłam się śmiać
-Przepraszam cię Amy, co mogę zrobić żebyś mi wybaczyła?-Ariana uklękła na kolanach i żartobliwie mówiła
-No zdradź mi ten plan.
-Tylko, że ja jestem umówiona na randkę, więc musisz radzić sobie sama-powiedziała, pokazała język i poleciała na dół
-Ar!-krzyknęłam i pobiegłam za nią-Po pierwsze: Jesteś świnia, a po drugie: Czy ja go znam?-zapytałam kiedy już byłyśmy w salonie
-No sorki, ale nie mogę odwołać i tak znasz go-powiedziała
-Ja nie chce żebyś odwoływała, cieszę się, ale kto to?
-Zgaduj
-Oh... Luke?
-Może, nie żartuje, nie on.
-Nie znam więcej chłopaków. Jestem samotna i nie mam przyjaciół-powiedziałam i zaczęłyśmy się śmiać.
-Nie powiem Ci.
-No Ari!-błagałam 
-Nie chce zapeszyć. Jeśli się uda poznasz go, chociaż już go znasz więc... Ja lecę, Pa-pocałowała mnie w policzek i wyszła
-Pa-krzyknęłam
No i co ja mam teraz zrobić? Nie będę spędzała wieczoru sama, ale do kogo mam iść? Hmm..... Przejdę się do parku.


***
Łażę tu już od godziny i nie spotkałam nikogo znajomego. Naprawdę mam za mało znajomych. Może zadzwonię do Alex? Nie, a może do Taylora? Też nie.
-Przepraszam?-odezwał się jakiś głos za mną
-Tak?-odwróciłam się i zobaczyłam jakąś dziewczynę
-Jesteś Amy?-zapytała
-Tak, a co?-byłam zdziwiona skąd mnie zna
-Jak dawno Cię nie widziałam-powiedziała
-Sorki, ale czy my się znamy?-zapytałam w końcu
-Tak, ale na pewno mnie nie poznajesz, bo strasznie się zmieniłam. Jestem Abby. Znamy się z przedszkola. 
-Abby! Tak pamiętam Cię-zajęło mi to chwile, za nim ją sobie przypomniałam-Ale się zmieniłaś-dodałam 
-Dzięki, ty też, wypiękniałaś, chociaż zawsze należałaś do ładnych dziewczyn w klasie
-Dzięki, a co ty tu robisz?-zapytałam
-Wyprowadziłam się z Londynu i mieszkam tutaj. Mieszkam, tak to można nazwać. Wiesz, zawsze byłam buntowniczką i "uciekłam" od rodziców. 
-Nie szukają Cię?
-Nie za bardzo się mną interesują, a jak tam u ciebie?
-U mnie też nie było kolorowo. Dużo się pozmieniała od przedszkola, można powiedzieć, że ta Amy, miała dużo okresów w swoim życiu, okres buntu już przeszedł i teraz raczej próbuje prowadzić normalne życie. Pracuję, mieszkam razem z przyjaciółką. 
-Na pewno też masz chłopaka.
-Nie. Byłam kiedyś z jednym i..... to skomplikowane.
-Okej, ale fajnie było Cię tu spotkać.
-Ciebie też. Wymienimy się numerami i kiedyś może się spotkamy?
-Spoko, ja i tak nie mam tu co robić.
-Okej, to cześć-powiedziałam kiedy wymieniłyśmy się numerami
-Cześć

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Szczęśliwego Nowego Roku!
Taki mój mały prezencik dla was, czyli 
rozdział xd
Nie miałam go dodawać dzisiaj, ale kiedy się zabrałam
za pisanie życzeń, pomyślałam, że lepsze będzie
jak napiszę rozdział ;)
Wszystkiego dobrego w nadchodzącym roku i 
kolejny rozdział już w 2015 ;)
A i pojawił się nowy bohater w zakładce, więczapraszam ;)
Pozdrawiam♥

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 39

-Hej-powiedziała wchodząc do środka
-Cześć-odpowiedziałyśmy
-Ciebie znam, a ciebie nie-powiedziała i popatrzał na Ari-Jestem Luke, a ty?
-Ariana, miło poznać
-Wzajemnie-powiedział i podszedł do lady-Wiesz gdzie jest moja babcia?-zapytał
-Poszła to kosmetyczki i kazała ci przekazać, że wróci za godzinę-odpowiedziałam 
-Cała Sara-powiedział i usiadł na kanapie 
-To sobie dość długo poczekasz-powiedziała Ar
-W tak miłym towarzystwie to mogę-powiedział
-Ja cię kojarzę, ale nie wiem skąd-powiedziała Ariana
-A skąd ja znam to pytanie-zaśmiałam się
-Zaśpiewać?-zapytał
-Gra w zespole-powiedziała szybko, chociaż fajnie byłoby usłyszeć jak śpiewa
-Aaaa! Teraz już kojarzę!-krzyknęła Ariana.

***
-Amy, idziemy się przejść?-zapytał nagle
-Tylko, że ja pracuje-powiedziałam
-Spokojnie ja cię zastąpię, dam sobie rade sama-powiedziała Ar
-No widzisz? Czyli możemy iść.-odezwał się Luke
-No okej-odpowiedziała i po chwili wyszliśmy
-Powodzenia-Ari szepnęła mi na ucho, gdy wychodziłam

***
Butki był w spokojnej dzielnicy, gdzie było więcej staruszków niż młodzieży, więc żaden fan Luke chyba nas nie napadnie. Po chwili weszliśmy do parku. 
-Łanie tu-powiedziałam
-Też tak myślę-odpowiedział
Szyliśmy, rozmawialiśmy, o wszystkim i o niczym aż w końcu usiedliśmy. Chociaż ja wolę chodzić niż siedzieć, ogólnie wolę coś robić, niż siedzieć bezczynnie. Rozmawialiśmy ze sobą ponad pół godziny, ale wiem, że trzeba wracać.
-Luke musimy wracać-powiedziałam
-Już?-zapytał zasmucony tą wiadomością
-No-powiedziałam i poszliśmy do butiku

***
-No nareszcie jesteście!-krzyknęła Sara 
-Babciu!
-Ja ci tu dam babcie, łazisz gdzieś i jeszcze moją pracownice wyciągasz.
-No babciu, weź przestań-powiedział i ją przytulił
-No dobrze. My wychodzimy, a wy zajmijcie się salonem. Do widzenia.
-Cześć dziewczyny-powiedział Luke i wyszli 
-No hej-powiedziała Ar
-Pa
-Ja znam to spojrzenie-powiedziała
-Co? Jakie?-zapytała zdziwiona
-Ty wiesz jakie, dobrze wiesz-dodała
-Przestań.

***********************
Czytasz=Komentujesz
Jak się podoba? ;)
Pozdrawiam♥

sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 38

-Ari, Ari, wstawaj, bo się spóźnimy do pracy!-jak codziennie rano krzyczałam do Ariany
-Jeszcze pięć minut mama...-i ta ciągła odpowiedz 
-Ariana, nie jestem twoją mama i musimy już iść!
-No okej-powiedziałam, wstała z łóżka i sprawdziła zegarek
-Czemu mi nie mówisz, że za chwile się spóźnimy?
-Po prostu kiedyś cię zabiję-powiedziałam z śmiechem
-Co?-zapytała ubierając się
-Nic, nic. Czekam w samochodzie-powiedziałam i tak zrobiłam
Czekałam na Ar kilka minut zanim zeszła, bo to ona ma prawko, mnie jakoś do tego nie ciągnie. 
-Jedź, jedź, jedź!-pośpieszałam ją
-Już jadę!-krzyknęła i odpaliła samochód
Często się ze sobą kłócimy, ale te kłótnie nigdy nie są na poważnie, ta jakieś sprzeczki z których się potem śmiejemy. Patrzyłam przez szybę, myśląc o niczym, często tak mam. Mojej głowy nie zaśmiecają jakieś problemy, więc nie mam o czym rozmyślać. 
-Już jesteśmy-powiedziała Ar, po kilkunastominutowej jeździe.
-Heh, co ja z tobą mam-zaśmiałam się
-A ja z tobą!-również się zaśmiała
Wysiadłyśmy z auta i weszłyśmy do butiku
-Dzień Dobry-powiedziałyśmy 
-Dzień Dobry-odpowiedziała nam staruszka-Nareszcie jesteście, dwie minuty spóźnienie, ja idę do kosmetyczki, a wy zajmijcie się sklepem.-taka właśnie jest pani Sara, ale tak naprawdę to wspaniała osoba
-Dobrze-odpowiedziała Ariana, która jeszcze nie rozgryzła starszej pani i trochę się jej bała
-Amy, przyjdzie tu Luke, ten którego kiedyś spotkałaś, powiedz mu, że wrócę za godzinę-dodała 
-Dobrze-powiedziałam, a Sara wyszła na co Ariana odetchnęła  
-Nie bój się jej tak.-zaśmiałam się
-Ja nie wiem czemu, ty ją tak lubisz, jest wredna
-Trzeba lubić szefową, haha 

***
-Dziękuje i zapraszamy ponownie-regułka, którą trzeba mówić wszystkim, już mnie to trochę nudzi, uroki tej pracy. 
Stałam za ladą i przyglądałam się temu wystrojowi. Drewniana podłoga i brązowe ściany, szczerze wiele bym tu zmieniła, ale jak przekonać na to panią Sarę? Nowszy wygląd przyciągnął by tu młodszych klientów, a nie same starsze panie, ale nie narzekam, bo one są strasznie miłe, chyba, że zdarzy się jakiś wyjątek, jak wczoraj.
-A kto ten Luke?-zapytała mnie Ariana
-To wnuczek Sary-odpowiedziała, bo nic więcej o nim nie wiedziałam
-A spoko, bo chyba przyjechał
-A skąd wiesz?-zapytałam
-Bo zazwyczaj mamy tu klientów po 50, którzy przychodzą na nogach,a pod sklep podjechał jakiś super samochód
-To może on-powiedziałam, a chłopak wysiadł z auta-No to on-dodałam
Gdy widziałam go ostatnim razem był przystojny, ale teraz jest jeszcze bardziej
-Ale ciacho-powiedziała Ariana i oby dwie zaczęłyśmy się śmiać
-Hej....

*************************
Czytasz=Komentujesz
Pierwszy rozdział III części ;)
Jakie odczucia? ;)
Kolejny rozdział pojawi się chyba szybko.
Pozdrawiam♥

czwartek, 25 grudnia 2014

Zapowiedź do części III

*Rok później*

Dwa miesiące po śmierci Ashley wyprowadziłam się od "rodziny" i zamieszkałam                                                                                                                    z Arianą. Razem pracujemy teraz w butiku. Wiadomo, że do czynszu dokładają 

nam się rodzice, czasami myślimy żeby sprowadzić jakiegoś współlokatora. 

Na grób Ash przychodzę w poniedziałki, środy, soboty i niedzielę. 

Niall.... A kto to jest Niall? O nim zapomniałam już kompletnie, tak mi się 

wydaje, wszystko z nim sobie wyjaśniłam. Czytam gazety i widzę w nich wesołą

minę Nialla i cieszę się z tego powodu, że wreszcie zapomniał. 

Wydaję mi się, że wreszcie mam normalne życie, w którym nie ma nagłych 

śmierci i historii miłosnych, no właśnie wydaje mi się.....



♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Dodałam szybciej niż myślałam ;)
Za dużo się nie dowiedzieliście, ale rozdział pojawi się
w miarę szybko, a w tym czasie
zapraszam was do zakładki
Pozdrawiam♥

środa, 24 grudnia 2014

Rozdział 37 + Informacja + Wesołych Świąt!

*Miesiąc później*

*Perspektywa Amy*

To nie tak, że chciałam wykorzystać Nialla. Ja sama nie wiedziałam czy coś do niego czuje, czy nie. Teraz wiem, że nie jesteśmy dobie pisani. Spotkałam się z nim tydzień po śmierci Ashley. Wytłumaczyłam mu wszystko i dałam wolność, tak samo jak on mi. Życzę mu żeby znalazł tą jedyną, tą wymarzoną i wiem, że nie jestem nią ja.

*Perspektywa Nialla*

Nie kocha mnie, a ja muszę sobie z tym poradzić. Myślałem, miałem nadzieję, że wróci do mnie, że znów będziemy razem. Dałem jej wolność, chce żeby sobie kogoś znalazła. Ona mi też dała, ale minie sporo czasu zanim się w kimś zakocham. Była, jest, wyjątkową dziewczyną, ale najwyraźniej nie dla mnie. Chociaż to będzie cholernie trudne muszę do zaakceptować. 

Koniec części II

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

To koniec części II. Czytając komentarze
domyślałam się, że spodziewacie
się, że Nialla będzie z Amy,a ty nic z tego...
Tą ważną informacją, jest to, że chce
napisać część III, ale to zależy od was
jeżeli chcecie wiedzieć co będzie dalej, więc
piszcie w komentarzach :)

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Wesołych Świąt!
Piszę ten rozdział 24 grudnia, czyli w Wigilię :)
Chce wam życzyć wszystkiego najlepszego, dużo
zdrowia, szczęście i prezentów ;)
Mam nadzieję, że rok 2015 będzie jeszcze lepszy niż
2014 i że będziecie czytać III część;)
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego 
(Nie umiem składać życzeń xd)
Pozdrawiam♥


piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział 36

*Tydzień później*

Chłopacy byli z małą przez cały tydzień. Nie odstępowali jej na krok. Wszyscy jesteśmy im za to wdzięczni. Wczoraj zabrali Ashley do szpitala, jest z nią coraz gorzej, ale zawsze jest nadzieja, że zostanie z nami. 
-Już jesteśmy-powiedzieli chłopacy wchodząc do szpitalnej sali
-Nareszcie!-krzyknęła mała resztką sił-Zaśpiewajcie wreszcie! Coś wesołego!


When I'm fat and old and my kids think 
I'm a joke
Cause I move a little slow when I dance
I can count on you after all that we've
been through
Cause I know that you'll
always understand

Kiedy Niall śpiewał reszta chłopaków tańczyła, a Ash śmiała się i cieszyła. 
-Dalej stara, chodź do nas-powiedział Lou i podał mi rękę
-Ja stara? Wypraszam sobie.-powiedziałam cała uśmiana i zaczęłam tańczyć z nimi. 
-Słabo mi-Nialla skończył śpiewać i usłyszeliśmy głos Ashley
-Lekarz!-krzyknęłam wybiegając z sali
-Wyjdźcie-powiedział wchodząc do sali.
Zadzwoniłam do Marty żeby przyjechali po 15 minutach już byli.

***
Mija sekunda za sekundą, minuta za minutą, a nie długo godzina. Co oni tak długo tam robią? Nagle z sali wyszedł lekarz i powiedział
-To jej ostatnie chwile na pożegnanie
-O boże...
Na słowa lekarza wszyscy weszliśmy do środka, ale nikt nie mógł z siebie nic wydusić. Marta płakała, jak z resztą wszyscy. Nawet chłopakom chociaż nie są rodziną z Ash zakręciła się łezka w oku, ale nie dziwie im się Ashley to słodka i kochana dziewczynka. Najpierw żegnała się Marta razem z Taylorem i Alex potem mój tata , ja, a potem chłopaki. Za jedną rękę trzymała ją jej mama, a za drugą Harry. 
-Kocham was.... was wszystkich.-to były jej ostanie słowa, gdy usłyszeliśmy jeden ten sam dźwięk na tej cholernej maszynie. 
-Ashley!-krzyknęła Marta
-Siostrzyczko...-mówiła zapłakana Alex
-Zostań-powiedział Tay.

***
Po tym co się stało każdy poszedł w swoją stronę, po to by myśleć, każdy ma chwile samotności, czas dla siebie, czas na pożegnanie Ashley, na rozmowę z nią poprzez niebo. 
-Amy?
-Co Niall?-nie miałam ochoty na rozmowę z nim w tym momencie.
-Pogadamy?-zapytał i złapał mnie za rękę.
-Nie mam ochoty-powiedziałam i puściłam rękę Nialla.
-Amy ja wiem, że to nie jest fajna sytuacje, ale chce wiedzieć czy ty coś do mnie czujesz?-powiedziała, a ja zatrzymałam się stojąc jak wryta
-Nie Niall, nic do ciebie nie czuje-powiedziałam i poszłam dalej.
-A tamta noc razem?-Niall krzyknął, ale byłam już daleko i nie chciałam odpowiadać, a z resztą nie wiem co.

***
Kiedy doszłam już do domu, poszłam do pokoju i położyłam się do łóżka. Nagle przypomniał mi się ten sen, ten z Ashley. Czy on właśnie to oznaczał? Czy to była jakaś podpowiedz żeby ją uratować, której nie wykorzystałam? Czy śmierć Ashley to moja wina? Czy mogłam temu zapobiec?

***********************************
Czytasz=Komentujesz
Smutny rozdział, bo Ashley umarła i 
to przed ostatni rozdział.
Żeby wam nie było smutno
pod rozdziałem 37 pojawi się dość 
ciekawa informacje ;)
Pozdrawiam♥

czwartek, 18 grudnia 2014

Rozdział 35

-Niall?-cicho szepnęłam, gdy zorientowałam się, że chłopak nie leży obok mnie. 
Wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę drzwi, które były tylko lekko przymknięte.
-Jak słodko-odezwał się Harry
-Odwal się-krzyknął cicho Niall
-Stary, nie sądzisz, że to dziwne?-zapytał Liam
-Nie. 
-Nie jesteście razem, a dajesz jej śniadanie do łóżka-powiedział Zayn
-Dobra Niall idź już, a wy się odczepcie od niego i od Amy-w obronie blondyna stanął Louis 
-Dzięki Lou-powiedział Niall i zaczął iść do pokoju. Szybko wskoczyłam do łóżka i udawałam, że śpię. 
Poczułam jak materac się ugina, Niall usiadł obok mnie.
-Amy, śpisz?-zapytał słodko Niall
-Mhm...-powiedziałam i przeciągnęłam się-O śniadanie do łóżka, jak słodko-rzekłam i przytuliłam blondyna-Dzięki-dodałam
-Proszę-ten jego uśmiech, ale nie wiem dlaczego brakuje mi tych niebieskich końcówek

*Mullingar*

Gdy wszyscy byli gotowi pojechaliśmy na lotnisko no i jesteśmy na miejscu. 
-Poczekajcie zadzwonię.-powiedziałam i wyciągnęłam telefon

-Halo?- w słuchawce odezwała się Alex
-Hej, gdzie jest mała?-zapytałam
-W domu, a ty gdzie jesteś?
-Zaraz się dowiedz. Zaprowadź małą do pokoju i
czekajcie
-Okej

-Okej to teraz do domu-powiedziałam i zaczęłam iść, odwróciłam się-Dlaczego nie idziecie?
-Taki kawał?! Czy ty oszalałaś?! Czekamy na Taxi-mówił żartobliwie Harry i usiadł na ławce
-Nie mamy czasu. Co ty robiłeś na wf?-podeszłam do niego-Wstawaj i zasuwaj
-Okej

****

-Hej już jestem-powiedziałam wchodząc do środka
-Boże, Amy gdzie ty byłaś?!-mówił ojciec wchodząc do pokoju.-Marta!-zawołał
-O mój boże...
-Ej, to ci z plakatów-powiedział Taylor
-Amy, jak ty tu ich sprowadziłaś?-zapytała Marta
-Wszystko dla Ashley. Jest w swoim pokoju?
-Tak
-Więc chodźmy.-powiedziałam 
Na początku do pokoju weszłam Marta z moim ojcem i Taylor, a potem ja
-Amy!-krzyknęła, cała blada, Ashley.-Nareszcie jesteś!
-Ash możesz przypomnieć mi twoje życzenie?
-Pewnie! Poznać One Direction.
-Chłopaki, zapraszam.-do pokoju weszła piątka idoli małej-Proszę-powiedziałam
-Hej Ashley-odezwali się
-Mała stała jak zamurowana, nie mogła uwierzyć
-Mamusiu, czy ja już jestem w niebie?-zapytała 
-Nie złotko, oni są prawdziwi.
-Choć do nas-powiedział Lou, a Ashley tak zrobiła
-Prawdziwi-stwierdziła-Aaaaaaaaa!-krzyczała cała podniecona-Kocham was, kocham cię! To oni!-krzyczał i wskakiwała kolejno na każdego chłopaka.
-My was zostawimy-powiedziałam i wyszłam z pokoju razem z Taylorem, Alex, Martą i tatą. 
-Jak ty to zrobiłaś?-wszyscy byli zdziwieni oprócz jednej osoby
-Amy, ja znam chyba tego blondyna.-odezwał się ojciec
-Tak tato, znasz

Córuś czytasz nam w myślach czy co?
 Poznaliśmy państwa Horan.-
powiedział tata
CO! ONI POZNALI RODZICÓW NIALLA?!
NIE! NIE! NIE!
-Opowiadali nam o swoim synku Niallu.
Nie mówiłaś, że chodzi z tobą do
szkoły tanecznej-Mówiła mama z uśmiechem
na twarzy
-Nie było okazji.-powiedziałam 


♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Czytasz=Komentujesz
Coraz bliżej święta, coraz bliżej końca :p
Trudno będzie to zakończyć, ale nie chce
nic zdradzić ;)
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał :)
Pozdrawiam♥


PS. Ta świąteczna atmosfera, bez śniegu xp 

niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 34

W drzwiach stanął Nialla. Odjęło mi mowę, nie wiedziałam co powiedzieć.
-Amy? Co ty tu robisz?-zapytał
-Ymmm....Bo ja.... ten....ymmm- zaczęłam się jąkać
-Wszystko w porządku?
-Nie! Niall musimy porozmawiać to ważne-wydusiłam z siebie
-Ale o czym?
-Proszę cię, wejdziemy?
-Lepiej nie, bo mieszkam ze znajomymi, chodźmy do kawiarni.
-Okej


***
Już od pięciu minut siedzimy w ciszy popijając kawe. 
-Niall.... Mam bardzo ważną sprawę.-zaczęłam
-Mów-powiedział
-Ale nie wiem czy mogę cię o to prosić w naszej sytuacji...
-Mów-powtórzył
-Jest taka mała dziewczynka, można powiedzieć, że moja "siostra" i ona jest chora. Nie długo umrze. Jej jedynym marzenie jest poznać was.... 
Zamurowało go. Czułam, że nie wiem co powiedzieć. Niezręczna sytuacja. Co jeśli odmówi.
-Amy... ja..-zaczął
-Ja cię błagam Niall. Została jej nie wiele czasu. Jest waszą największą fanką. Ciągle słucha waszych piosenek, ma wasze zdjęcia w całym pokoju. Błagam!
-Chodźmy pogadać z chłopakami.

***
-Wchodź-powiedział Niall
-Niall do kogo ty gadasz?-odezwał się jakiś głos
-Mamy gościa-odpowiedział blondyn
Weszłam z Niallem do salonu i na kanapie siedział czwórka chłopaków
-Proszę, proszę Niall, no brawo nowa dziewczyna-powiedział chłopak w lokach-Wreszcie zapomniałeś o tej Amy-dodał
-Harry, ty idioto, to jest ona-powiedział Louis, jego imie akurat zapamiętałam z plakatów. Loczek zdziwił się
-Rzeczywiście. Sorki. 
-Jak już wiecie, to jest Amy. A to są: Louis, Zayn, Harry i Liam
-Hej-przywitałam się z nimi, a oni zemną
-Chłopaki jest sprawa-powiedział blondyn 
-O co chodzi?
-Amy...
-No więc...-zaczęłam im mówić o Ashley i wydaje mi się, że współczują mi. Oby pomogli. 
-Poczekaj tu, a mu to obgadamy-powiedział Zayn i wyszli.
Po chwili wrócili.
-Pewnie, że to zrobimy.
-Dziękuję wam. Na prawdę dziękuje!-krzyczałam i przytuliłam się do wszystkich po kolei nawet do Nialla
-Jutro wyjedziemy z samego rana-powiedział Liam
-Amy zostaniesz u mas na noc?-zapytał Louis
-Jeśli mogę-popatrzyłam na Nialla
-Pewnie, że możesz
-Dzięki
***
Większość czasu spędziliśmy na graniu w gry. Bardzo ciekawe, albo wyścigi, albo strzelanki, ale muszę przyznać, że dobrze mi szło. Chłopaki pytali się o mnie, o Ashley i o inne rzeczy. 
-Amy, a jaki był Niall?-zapytał loczek
-Hehe, miał bardzo ciekawe włosy-zaśmiałam się i popatrzyłam na Nialla
-A co jeszcze?-zaciekawiło ich to
-Mogę im powiedzieć?
-Okej
-Miał niebieski końcówki i na prawdę super pomysły.
-Jak się poznaliście?
-W szkole tanecznej-powiedziałam
-Niall ty tańczyłeś?-zapytali wszyscy
-Nie wiedzieliście?-byłam zdziwiona, że im nie powiedział-Niall był najlepszy, zaraz po mnie-powiedziałam, a wszyscy wybuchnęli śmiechem
Nagle odezwał się dzwonek do drzwi.
-Pizza!-krzyknął Lou i poleciał do drzwi-Tak pięknie pachnie-powiedział wchodząc do salonu-Panie mają pierwszeństwo-powiedział i podał mi karton z którego wyciągnęłam jeden kawałek 
-Dzięki
Po zjedzeniu pizzy i długim rozmawianiu wszyscy poszli do swoich pokoi oprócz mnie i Nialla. Leżeliśmy na dywanie i gapiliśmy się w sufit
-Nic im nie mówiłeś i przeszłości?-zapytałam
-Nie miałem czym się chwalić.
-Czyli nie wiedzą o narkotykach?
-Nie, nie wiedzą i proszę nie mów im.
-Spokojnie, nie powiem.
-A jak tam twój chłopak?-zapytał, a ja zrobiłam minę typu "WTF". 
-Jaki chłopak?-zapytałam
-Ten z którym się całowałaś pod domem.-mówił, a ja coraz bardziej się dziwiłam
-Co ty robiłeś pod moim domem?
-Chciałem cię odwiedzić, ale byłaś z jakimś...
-Aha.... Chodzi ci o Taylora. Taylor to mów przyjaciel i nic więcej. Kiedyś coś do mnie poczuł, ale do niczego nie doszło.-Po co ja mu się tłumacze? 
-Oooo..... Głupi ja-powiedział i walnął się w czoło.
-Jestem zmęczona.-powiedziałam
-Choć zaprowadzę cię do pokoju. 
Poszliśmy do jego pokoju. Nialla dał mi swoją bluzkę i poszłam się przebrać. Położyłam się na łóżku, a on na ziemi. 

Położyłam się na łóżku, a Niall na podłodze. Leże
tak gdzieś 15 minut, ale jakoś nie mogłam zasnąć.
-Niall, śpisz?-zapytałam
-Nie, a co?-dopowiedział pytaniem
-Wygodna ta podłoga?-zapytałam
-Nie za bardzo-westchnął
-To może chcesz się położyć w łóżku-tak zadałam takie pytanie,
sama nie mogę w to uwierzyć
-Serio?-zapytał
-Mhm
Po chwili Niall leżał obok mnie. Odwróciłam się w jego stronę i chociaż było ciemno widziałam, że się uśmiecha.

-Masz takie uczucie, jak ja?
-Déjà vuTak. Niall?
-Tak?
-Wygodna ta podłoga?-zapytałam
-Nie za bardzo-mówił ze śmiechem, tak samo jak ja
-To choć do łóżka, jeśli chcesz
-Okej-Niall wstał z podłogi i położył się obok mnie
Przytulił się do mnie i zasnęliśmy.

♥********************************************♥
Czytasz=Komentujesz
Jak się  podoba rozdział? :)
Muszę przyznać, że jestem z niego zadowolona.
Jest dłuższy niż zawsze, ale chciałam
żeby to wszystko było w jednym rozdziale ;)
Pozdrawiam♥



sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 33

-Ja zawsze chciałam poznać One Direction, ale nie tylko iść na ich koncert, ale przytulić i pogadać.-wszyscy się tego spodziewali, ale jak to zrobić?
Siedzieliśmy u Ashley aż nie zasnęła i pojechaliśmy do domu. 

***
-Ja nie wiem, jak mu to zrobimy-powiedziała, płacząc Marta
-Zabierzemy ją na koncert i kupimy wejściówki za scenę-powiedział Taylor
-Sprawdziłam na telefonie, teraz nie mają trasy, dopiero zaczną w wakacje.-zdołowała wszystkim tą wiadomością Alex
-Chodźmy spać, może coś wymyślimy.
Wszyscy poszli do siebie. Ta takie okropne, że nie damy rady spełnić jej marzenie. Ty dasz rade. Odezwała się moja podświadomość. Zrobię wszystko żeby Ash był szczęśliwa. Muszę to zrobić.

***
Wstałam dzisiaj strasznie szybko, zjadłam śniadanie i poszłam pod dom Grega. Musi mi dać adres Nialla. Wzięłam głęboki oddech i zapukałam w drzwi. Po chwili się otwarły.
-O Amy, hej. Co ty tu robisz?-mówił zaspany Greg
-Cześć. Mam ważną sprawę. Potrzebuję adresu Nialla.-mówiłam szybko
-Po co ci?-zapytał
-Muszę z nim porozmawiać.
-No nie wiem.
-To pilne, błagam cię!
-To dobrze.
***
Gdy zdobyłam adres Nialla szybko poszłam do domu.
-Ludzie jadę do Londynu.-krzyknęłam 
Pobiegłam do góry i najpotrzebniejsze rzeczy zapakowałam do torby.Gdy zeszłam na dół, wszyscy wciąż byli zdziwienie tym co powiedziałam.
-Co?
-Zawieź mnie na lotnisko. Spełnię marzenie Ashley-krzyknęłam i wyszłam

***
-Co ty chcesz tak w ogóle zrobić?-zapytał się mnie tata, gdy siedzieliśmy w samochodzie
-Mówiłam, spełnić marzenie. Lecę-powiedziałam i wyszłam

*Londyn*
Dawno mnie tu nie było, ale nic się nie zmieniło. Poszłam na postój taksówek i wsiadłam do pierwszej
-Dzień Dobry-powiedziałam
-Dzień Dobry, gdzie zawieść?
Podałam kierowcy kartkę z adresem Nialla. 

***
Wejść, nie wejść, wejść nie wejść. Oczywiście, że nie chce, ale muszę. Zamknęłam oczu i policzyłam do dziesięciu. Otwarłam oczy i zapukałam. Może go nie ma. Myliłam się. 


***************************
Czytasz=Komentujesz
Jakiś taki pokręcony rozdział, wiem xp
Zapraszam was do nowej zakładki
Informowani
Pozdrawiam ♥




czwartek, 11 grudnia 2014

Rozdział 32

*Tydzień później*
Nareszcie zaczęłam normalnie żyć. Luke wczoraj wyjechał w trasę koncertową, ale spędziłam z nim cały tydzień i było super. Szkoda, że wyjechał, bo na prawdę go polubiłam i mogę go nazwać przyjacielem. 
-Amy zamykamy-odezwała się Sara
Przez ten czas moje relację z panią Sarą też stawały się coraz lepsze. Czasami zdawało mi się, że chce mnie zeswatać z Lukiem, ale na marne.
-Dobranoc-powiedziałam na pożegnanie
-Dobranoc. Do poniedziałku.
Wyszłam z sklepu i udałam się w stronę domu.

****
Nareszcie piątek. 
-Jestem!-krzyknęłam wchodząc do domu. Odpowiedziała mi cisza.
Po chwili usłyszałam tylko szloch. Ktoś płacze? Pomyliłam domy? Powiesiłam kurtkę na wieszak i udałam się do salonu.
-Co się dzieję?-zapytałam widząc wszystkich płaczących.
-Kochanie...-powiedział do mnie tata, wstał i przytulił
-O co chodzi?-zaczęłam się bać
-Powiedz jej ja nie dam rady-odezwała się Marta (dziewczyna ojca Amy)
-Ashley, ona, ona.....-zaczął
-Co się z nią dzieje? 
-Dziś w szkole poczuła się słabo, zadzwonili po nas i po karetkę. Była strasznie blada, zrobili jej badania. Ona ma białaczkę.-mówił, a reszta zaczęła jeszcze bardziej płakać.
-Żartujesz? Tak nagle?-nie mogłam w to uwierzyć.
Nie byłam oficjalnie rodziną Ashley. Jej siostrą jak Alex, ale tak się czułam i tak ją traktuję. 
-Nie da się jej pomóc, czegoś zrobić?-zapytałam
-Nie. Lekarze nie dają jej szans. Mówią tylko żeby spędzać z nią jej ostatnie chwilę. Spełniać jej marzenia. 
Zaczęłam płakać. Ze świata odszedł Nathan, a teraz Ash ma odejść. Nie dam rady przejść tego samego. Dlaczego śmierć spotyka tych którzy na nią nie zasługują? Co zrobił Nathan, albo dziewięcioletnia dziewczynka. Nie kradli, nie zabijali, byli normalni. Życie nie jest sprawiedliwe i nigdy nie będzie. 

*Szpital*

-Mamo czemu tu leże? Gdzie ja jestem?-pytała zmęczonym głosem Ashley
-Jesteś na wakacjach.-Marta próbowała powstrzymywać płacz
-To fajnie.
Nie mogłam tak wytrzymać. Te białe pomieszczenia przyprawiają mnie o dreszcze. 
-Kochanie, powiesz nam swoje największe marzenie. Co byś chciała zrobić?-postanowiliśmy się złożyć i spełnić ostatnie marzenie Ashley, ale wciąż nie wiemy czy to coś realnego, oby tak.
-Ja zawsze chciałam.....

****************************
Czytasz=Komentujesz
Trochę smutny rozdział 
Spodziewaliście się tego? 
Ważna informacje.
Zbliżamy się do końca części II
Jak myślicie, jak to się skończy?
Pozdrawiam♥




środa, 10 grudnia 2014

Rozdział 31

Sekunda za sekundą, minuta za minutą, godzina za godziną, a klientów brak. Pani Hemmings siedziała na zapleczu i czekała na jakiegoś gościa. Ja stałam za ladą i czekałam za klientów. Trzeba zrobić jakąś reklamę sklepu, żeby więcej ludzi się o nim dowiedziała. Nagle usłyszałam skrzypienie drzwi. Nareszcie klient. 
-Dzień Dobry, w czym mogę pomóc?-zapytałam mile z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Ymm.... Nie jestem aż taki stary i przyjechałem tu do....-nie skończył mówić bo za drzwi wyskoczyła Sara i przytuliła chłopaka.
-Wnusiu!-krzyczała i ściskała go-Nareszcie przyjechałeś. Poznaj to jest moja pracownica, Amy.
-Hej jestem Luke-powiedział i podał mi rękę
-Amy-uścisnęłam jego rękę.
Myślałam, że to klient, to cóż. Wydaje mi się jakbym już go gdzieś widziała. Kojarzę go, ale nie wiem skąd. 
-Amy, my pójdziemy się przejść, a ty dasz rade zostać tu sama?
-Oczywiście-powiedziałam i poszłam za ladę
Chłopak usiadł na krześle, a starsza pani poszła po płaszcz. 
-Długo tu pracujesz?-zapytał
-Od wczoraj-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
Zaczęłam się mu przyglądać. Znam tą twarz. Obejrzałam jej każdy kawałeczek po kolei i nic. Pustka w głowie. Nawet się nie zorientowałam jak do mnie podszedł.
-Księżniczko dlaczego tak mi się przyglądasz?-zapytał rozbawiany no co ja strzeliłam buraka.-Ładnie ci w rumieńcach.-uśmiechnął się
-Tak mi się wydaję, że cię kojarzę, ale nie wiem skąd. Jakaś podpowiedz?-mówiłam wciąż z rumieńcami i szerokim uśmiechem.
-I remember the day you told me you were leaving. I remember the makeup running down your face. And the dreams you left behind you didn't need them. Like every single wish we ever made. I wish that I could wake up with amnesia.-zaśpiewał
-A no tak. Teraz już kojarzę. Fajnie cię poznać.
-Mi ciebie też.-zbliżył się do mnie. Jego piękne niebieskie oczy.
-Luke nie podrywaj mojej pracownicy. Choć idziemy. Do widzenia Amy-powiedziała Sara i wyszła 
-Pa-a za nią Luke
-Pa-krzyknęłam na pożegnanie.
Jest w nim coś takiego magicznego, no i nie zaprzeczam, że jest przystojny, ale wiem, że nie mam u niego szans, a z resztą nie czas teraz na chłopaka. Może kiedyś, ale normalny chłopak, nie punk, nie gwiazda popu, normalny.

***********************************
Czytasz=Komentujesz
Pojawili się nowi bohaterzy, których możecie zobaczyć
Pozdrawiam ♥


czwartek, 4 grudnia 2014

Rozdział 30

*Następny dzień*Oczami Amy*

Na początku żartowałam z tą pracą, ale niedługo święta i za co ja kupie sześciu osobom prezenty? W domu i tak się nudzę, a tak to znajdę jakieś fajne zajęcie. Może zostanę fryzjerką? Nie. Swoje włosy czesze w kucyk albo są rozpuszczone. Makijażu też nie umiem robić. Kreski wychodzą mi takie krzywe. Jako sprzedawczyni też się nie nadaję bo z matmy miałam trzy. Jak miałam doła, że mi w tańcu nie wyjdzie to chciałam doradzać ludziom jak mają się ubierać. To może spróbuję w jakimś sklepie z ubraniami, ale będę stało za kasą, jakoś dam radę. Ubrałam czarne rurki i szary sweter. Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie.
-Chce znaleźć pracę-odezwałam się nagle po dłuższej ciszy
-Dobrze, bo tak to tylko w domu siedzisz-powiedział ojciec-Może u mnie w bibliotece?-dodał
-Nie-szybko zaprzeczyłam-Idę czegoś poszukać, a potem może wejdę do Ariany. Pa.-ubrałam na siebie kurtkę i czapkę i wyszłam. 
Szłam z rękami w kieszeniach od kurtki bo było zimno. W uszach miałam słuchawki, które było podpięte do mojego telefonu. Akurat leciała ta piosenka.
Muszę to wykasować. To przypomina mi Nialla i mnie. Gdy znalazłam się w centrum miasta ściągnęłam słuchawki i zaczęłam się rozglądać. Na razie nic nie widać. 
*20 minut później*

Wydaję mi się, że chodzę w kółko i nigdzie nic nie ma "Zatrudnię". Tak ciężko jest znaleźć pracę? Chyba nic nie znajdę. Byłam coraz dalej centrum. Było coraz mniej domów i sklepów i nagle zobaczyłam sklep z odzieżom z kartką, że szukają pracownika. Bez zawahania weszłam do środka. 
-Dzień Dobry-powiedziałam, ale odpowiedziała mi cisza
Wnętrze było ciekawe do urządzenia, ale trzeba w nie włożyć dużo pracy. Bardzo dużo.
-Dzień Dobry panienko-za lady wyszła starsza pani. Jej ubranie nie pasowało do tego miejsca.-W czym mogę pomóc?-zapytała ściągając okulary
-Nazywam się Amy i widziałam, że szuka pani pracy, a ja jestem bardzo zainteresowana i chętna-powiedziałam z bananem na twarzy
-Hmmm.... Czyli szukasz pracy. Jesteś młoda i ładna. Masz jakieś papiery?
-Wzięłam, ale nie są one związane z pracą sprzedawczyni.
-Pokaż-powiedziała i wzięła mi z ręki kartki-Rekomendacje ze szkoły tanecznej. Bardzo dobre. Czemu chcesz tu pracować?
-Bo już nie mogę tańczyć i bardzo chce znaleźć pracę. Proszę.
-No dobrze. Masz te pracę, ale na razie na okres próbny.-powiedziała staruszka
-Dziękuję, bardzo dziękuję-powiedziałam i przytuliłam ją
-Dziś już zamykam. Przyjdź jutro do 8.00. Do widzenia
-Do widzenia-wyszłam z budynku i podskoczyłam ze szczęścia. 
-Mam pracę!-krzyknęłam na głos, a resztki ludzi którzy szli po chodniki dziwnie zaczęli się na mnie gapić. Zadzwoniłam po taxi i czekam aż przyjedzie. 

*****
-Mam pracę!-krzyknęłam gdy tylko weszłam do domu
-Gratulacje córuś-powiedział tata i mnie uściskał 
Wszyscy po kolei i gratulowali i zadawali pytania. Po jakimś czasie poszłam na górę i zadzwoniłam do Ar
*Rozmowa Telefoniczna*
-Hej kochana co tam?-zapytała Ar
-Dobrze, a jak tam u ciebie?
-Co raz lepiej
-To dobrze. Miałam do ciebie wpaść, ale zgadnij co się stało....
-Boże co?!-zapytała przerażona
-Znalazłam pracę!-wydarłam się do komórki najgłośniej jak potrafię
-Brawo! Nie strasz mnie.
-Okej
-Ja muszę kończyć. Pa
-Pa
***

Teraz czuję, że zaczynam życie od nowa.

********************************
Czytasz=Komentujesz

środa, 3 grudnia 2014

Rozdział 29

Pierwszy był pokój Ashley. Weszłam do środka i od razu tego pożałowałam. Całe ściany w plakatach One Direction i wszystko inne. To jest lekko przerażające. Szybko wyszłam i zamknęłam drzwi za sobą.
-Nie wchodzę już tam-powiedziałam do siebie.
Potem weszłam do pokoju Alex. Wiem, że ja bym nie chciała żeby mi ktoś łaził po pokoju, ale mi się nudzi, a oni się nie dowiedzą. Ma całkiem ładny pokój. Fioletowe ściany, czarne meble. Ładnie tutaj. Zobaczyłam, że na drzwiach też ma plakaty. Nie One Direction tylko Maroon 5 i Imagine Dragons. To są zespołu, które mogę słuchać. 
Ostatni pokój jest Taylora. Pierwszą rzeczą jaka rzuciła mi się w oczy była gitara. Przez cały ten czas jak nie mogłam tańczyć uczyłam się grać. Usiadłam na łóżku, wzięłam gitarę i zaczęłam grać jakieś przypadkowe akordy. Przypomniałam sobie piosenkę, wokalistki, którą słuchałam godzinami. 
Avril Lavigne. Ciekawe co ona teraz robi. Uczyłam się jej piosenek na pamięć. 
Zaczęłam grać tą piosenkę jedną z moich ulubionych. 

You were everything, everything that i wanted
We were meant to be, supposed to be, but we lost
All rhe memories so close to me just fade away
All this time you were pretending
So much for my happy ending 

-A co z moim szczęśliwym zakończeniem?-znów zapytałam sama siebie. Chciałabym poznać odpowiedz. 
Odłożyłam gitarę na swoje miejsce i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Zeszłam na dół i zjadłam resztki pizzy z lodówki. Ja naprawdę nic nie robię. Cały czas się nudzę. Może znajdę pracę? Ale kto mnie zatrudni. Kontuzjowaną tancerkę. Nikt. 

*Oczami Nialla*

-Niall, co ty baba, że leżysz na kanapie i jesz tylko te lody?!-zapytał mnie Zayn
-Chłopak nie może mieć doła? Jak jego była ma nowego?-zapytałem ironicznie
-Weź się w garść-odezwał się Harry
Popatrzyłem na Liama żeby mi pomógł.
-Sorry stary, ale oni mają racje.-powiedział
-A ty co taki zamyślony?-Harry zapytał Lou
-Co? Ja nic.-powiedział szybko i znów się zamyślił
Wstałem z łóżka i wywaliłem opakowanie po lodach. Poszedłem do łazienki żeby wziąć prysznic. Woda obmyje mnie z smutku i bólu. Może. Nie sądzę. Może muszę na maxa zapomnieć? Nie da się. Jak? Upić się i poznać nową dziewczynę? To nie dla mnie. Chłopacy mają rację. Muszę się wziąć w garść. Nie mogę tylko leżeć i zapychać się jedzeniem i oglądać ciągle telenowel.  Najwyższa pora zapomnieć. Nie myśleć o niej i o wszystkim z nią związanym. 

*********************************
Czytasz=Komentujesz
Jak się podoba? ;)
Nie będę się dziś długo rozpisywać :p
Pozdrawiam ♥



piątek, 28 listopada 2014

Rozdział 28

Szybko wbiegłam po schodach do jej pokoju, w którym jej nie było, zostaje jedno miejsce łazienka. Złapałam za klamkę. Drzwi była zamknięte. I co teraz mam robić? Zawołać jej rodziców? Wyważyć drzwi? 
-Proszę państwa, proszę tu szybko!-stanęłam na schodach i wołałam rodziców Ar.
Po chwili już tam byli.
-Co się dzieje?-zapytała mama Ariany
-Proszę jakoś otworzyć te drzwi. Ar tam jest i mam złe przeczucie.-na te słowa zrobili dziwną minę, ale wiedzieli o co mi chodzi
-Odsuńcie się-powiedział jej ojciec, wziął rozpęd i walił w drzwi aż je wyważył 
Wszyscy weszliśmy do środka. 
-Moje dziecko!-krzyknęła matka Ar
Ariana leżała cała we krwi na podłodze. Tak jak w tym śnie. Szybko podleciałam do Ar gdy jej ojciec dzwonił po karetkę. 
-Ar, Czemu to zrobiłaś?-zapytałam cicho, głaszcząc ją po głowie.-Dlaczego?-dodałam 
*Szpital*
Siedzę przy łóżku Ar już od czterech godzin i czekam aż się obudzi. Wiem czemu to zrobiła. Tęskni za Nathanem. Rozumiem ją, ale....
-Nathan....-głos Ariany wyrwał mnie z myśli 
-Cii...Jesteśmy przy tobie-powiedziała jej mama
-Ja też jestem-powiedziałam i wymusiłam uśmiech
-Chciałam umrzeć! Życie bez Nathana jest bez sensu!
-Ar nie mów tak. Błagam cię.-powiedziałam-Gdy straciłam Nialla, ciebie i Nathana, gdy wyjechałam byłam sama, ale przetrwałam. Życie musi ciągnąć się dalej. Wiem, że Nathan był wyjątkowy, ale znajdziesz jeszcze kogoś. Oby dwie znajdziemy miłość. 
-Dzięki że jesteś-powiedziała cicho i zasnęła 

***
Całą noc spędziłam przy Arianie, dopiero nad ranem poszłam do domu i od razu poszłam spać. No cóż, ale trzeba wstać. Jakoś nie mam ochoty schodzić i tłumaczyć się gdzie byłam.  Jestem głodna, więc muszę zejść na dół.
-Gdzieś ty była!?-zapytał się mój ojciec
-U Ariany-odpowiedziałam
-Całą noc?!-był taki wściekły
-Tak, całą noc!
-Po pierwsze nie krzycz, a po drugie dlaczego?!
-Byłam z nią w szpitalu. Zadowolony? 
Jakoś nie miałam ochoty mówić im wszystkim co się stało. Ar musi o tym zapomnieć. Zjadłam kanapkę i poszłam do siebie. 
Teraz ważna sprawa. Ten sen, w którym widziałam pociętą dziewczynę. To była Ar. Skąd mogłam wiedzieć, że to się stanie. Nie mam komu o tym powiedzieć, nikt mi nie uwierzy, wezmą mnie za idiotkę. 

***
Co ja mam teraz robić? Ar jest w szpitalu i potrzebuje ciszy. Okazuję się, że mam tylko jedną osobę z którą mogę wyjść na miasto. Jest jeszcze Alex, Tay i Ashley. Może ktoś ma czas? Zeszłam po schodach na dół. Cisza. Straszna cisza. Zobaczyłam, że na stolę leży jakoś kartka. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać.

Amy,
Wszyscy pojechaliśmy na basen. Wiemy, że byłaś
zmęczona, więc nie chcieliśmy cię budzić. Kolację zjemy w restauracji. 
Nie czekaj na nas i idź spać. 
Kocham cię, tata

To ja tu myślę co robić, a oni się super bawią? Nie wierzę. Poszłam do góry, ale coś mnie korciło żeby pozwiedzać. Pierwszy był pokój Ashley....

*****************************************
Czytasz=Komentujesz
Przepraszam za wszystkie błędy, ale
siedziałam w szkolę do 16.00 i jestem taka
zmęczona......Jeszcze raz sorki ;)
Pozdrawiam♥



Szablon by S1K