piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 24

Z sali wyprowadzali w pośpiechu łóżko na którym leżał Nathan. Było z nim źle. Zawozili go na Ojom. 
-Ar, co się dzieję, czemu go tam zawożą?-zapytałam biegnąc ze wszystkimi za lekarzami.
-Nie możecie wejść dalej-powiedziała pielęgniarka 
-Nathan odchodzi, próbują go ratować-powiedziała w płaczu
-O boże...-złapałam się za głowę nie mogąc w to uwierzyć.
Wszystkie wspomnienie z nim wróciły. Nie było ich dużo i żałuje tego, ale były,a on jest moim przyjacielem i kocham go. Nie może odejść. Pamiętam jak weszłam do tej nowej szkoły nie znałam nikogo podszedł on i Ar. Później nasz przyjaźń w trójkę. Było super, można powiedzieć najlepsi przyjaciele na zawsze.
To nie może się tak skończyć. Najpierw straciłam Nialla, a teraz Nathana.
Ale tu nic nie porodzisz, a Niall wciąż jest. Moja podświadomość mnie dobija. Wszyscy w oczekiwaniu siedzieliśmy przed salą, cisz jak na cmentarzu oby Nath tam nie trafił. Ar stała przy drzwiach i próbowała słuchać rozmów lekarzy na nic. Nagle się zachwiała, szybko złapałam ją i przybliżyłam się do drzwi. Było słychać tylko  to cholerne pikanie gdy ktoś umiera, a przez drzwi było widać kreskę która się nie rusza. On umarł. Usiadłam z Arianą na krzesłach, a po chwili wyszedł lekarz.
-Przykro nam, ale nie udała nam się uratować pana Nathana....-powiedział i wszedł tam z powrotem. Wszyscy zaczęli płakać. Ja, Ar i rodzice Nathana. Wywieźli jego ciało z zasłoniętą twarzą. Ostatnie chwile by się z nim pożegnać. Najpierw zrobili to jego rodzice potem Ar. Złapała go za rękę i mówiła tak jak by on żył, tak jakby mieli się spotkać za godzinę, ale rozumiem ją ciężko jej. Na końcu podeszłam ja.
-Hej Nathan. Chociaż to już koniec zawsze będziesz w naszych sercach wiesz to. Zawsze będziemy pamiętać i mam nadzieję, że ty będziesz się nami opiekował nam do górze.-powiedziałam i przytuliłam martwe ciała Natha do siebie.- Żegnaj przyjacielu.-dodałam i odeszłam.
Pielęgniarki przeniosły ciało do miejsca gdzie leżeli inni już martwi. My cierpimy, ale cierpią tez inni ludzie na przykład ci co są w sali obok. Właśnie wychodzi do nich lekarz a kobieta rzuca się dzieciom w ramiona. To znaczy, że umarł jej mąż. 
Śmierć to najgorsza rzecz jaka nas czeka. No coś okropnego. Jak tego uniknąć? Nie da się. Ona jest i nigdy nie odejdzie. Dotyka tych którzy na to nie zasługują. Co zrobił Nathan? Był normalnym chłopakiem. A ci wszyscy złodzieje i mordercy? Dożywają osiemdziesiątki. Czy to sprawiedliwe? Gdzie na tym świecie jest sprawiedliwość?

************************
Czytasz=Komentujesz
Taki trochę smutny rozdział, ale
jakoś mam taki nastrój. 
Trudno się pisało o śmierci Nathana
muszę przyznać, ale mam
nadzieję, że nie wyszło to jakoś 
dziwnie. 
Pozdrawiam ♥

1 komentarz:

  1. Uwielbiam jak tak szybko piszesz. Rozdział zajebisty! <3 Czekam na nn *__* Troche smutno, ale mam nadzieje, ze ona będzie z Niallem

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K