niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 26

*Oczami Amy*

-Aaaaa.....-krzyknęłam. Spojrzałam na zegarek 1.48. Dlaczego ja nie śpię. Już tak kolejny dzień. Miałam taki straszny sen.  
Obudziłam się gdzieś w lesie. Nie wiedziałam w którą stronę iść. Wybrałam złą drogę. Straciłam wszystko.Nagle usłyszałam szum wody. Poszłam tam skąd wydobywał się ten dźwięk. Weszłam na most. Gdy już byłam na końcu skoczyłam do wody i zaczęłam  upadać. Spadałam patrząc na zdjęcia które były wokół mnie. 
To było okropne, ale były gorsze sny. Wstałam z łóżka i poszłam na łazienki. Obmyłam twarz wodą i spojrzałam w lustro. 
-Co to?-odwróciłam się za siebie.
Coś za mną było. Boże boję się. 
-Kto to?-zapytałam, a odpowiedziała mi cisza. Nagle za drzwi wyłoniła się niska dziewczynka. Złapała mnie za rękę i prowadziła w stronę pokoju Ashley. O co ty chodzi? Przyjrzałam się jej. Przecież na Ashley. 
-Ashley, czemu nie nie mówisz?-zapytałam ją, ale mi nie odpowiedziała.  
Weszłyśmy do jej pokoju, a ona leżała w łóżku. Zaraz, zaraz, zaraz. Jak to możliwe, że trzyma mnie za rękę i śpi w łóżku. Co to się dzieję? Mała znikła. 
-Wróć! O co tu chodzi?-zaczęłam krzyczeć 
Rozejrzałam się dookoła. Świat zaczął się kręcić. Obraz stawał się niewyraźny. Upadłam.
*Następny dzień*

Otwarłam oczy i pożałowałam tego. Obudziłam się w jakimś strasznie jasnym miejscu. Strasznie boli mnie głowa. Podniosłam się to pozycji siedzącej i zobaczyłam, że na krześle siedzi mój ojciec.
-Tata...
-Amy, obudziłaś się-podszedł do mnie i zaczął chyba płakać ze wzruszenia.-Lekarz!-krzyczał, a po chwili już był tu lekarz
-Obudziła się, to dobrze.
-Ale co się stało?-zapytałam się
-Nic pani nie pamięta?-zapytał lekarz
-Jak przez mgłę. 
-Leżałam w pokoju Ashley na podłodze.- wyjaśnił mi ojciec
-A tak... pamiętam. Poszłam do łazienki i wylała mi się wody poślizgnęłam się i upadłam. Tak było.-skłamałam, ale przecież nie powiem im prawdy.-Jedzmy już do domu
-Lekarz zrobi ci podania i pojedziemy.
****
-Wszystko w normie, możecie państwo jechać. Do widzenia.-powiedział lekarz.
-Do widzenia- i pojechaliśmy do domu. 
****
Gdy weszliśmy do środka wszyscy się na mnie rzucili. Nawet Ar tu była. 
-Nie przesadzacie. Nie było mnie przez chwile.-mówiłam z uśmiechem na twarzy.
-Martwiłam się, że teraz ciebie stracę-powiedziałam Ar i przytuliła się do mnie.
-Nie martwa się, jest dobrze.
-Na pewno?-zapytała Alex
-Wszystko jest w porządku. 
****
Cały dzień spędziłam w gronie "rodzinnym". Można powiedzieć, że Ar też jest moją rodziną. Kocham ją. Już 20.56. Pora spać. Zawsze chodzę spać po 22.00, ale jestem zmęczona i nie chce takiej akcji jak wczoraj czy dziś. Wykąpałam się, położyłam na łóżku, zamknęłam oczy i poszłam spać. Oby się udało. 

************************************
Czytasz=Komentujesz
Rozdział 26, mój numer z dziennika ;) 
Na początku miał być zupełnie inny, ale
mam nadzieję, że się spodoba. 
Pozdrawiam♥

1 komentarz:

Szablon by S1K