wtorek, 25 listopada 2014

Rozdział 27

*Następny dzień*
Znów nie mogłam spać. Pomogły mi tabletki na sen. Wzięłam dwie i po godzinie zasnęłam. Wstałam z łóżka i przeciągnęłam się. Ubrałam czarne ubrania, bo jestem w żałobie. Nathan to nie moja rodzina, ale tak go traktuję. Zeszłam na dół i jak zwykle wszyscy już tam byli. Czemu ja zawsze schodzę ostatnia? Nie ważne.
-Hej wszystkim-powiedziałam i usidłam
Wzięłam na ręki kanapkę z serem i zjadłam ją. Od dłuższego czasu jem coraz mniej. Może moja podświadomość mówi mi, że ważę za dużo? Pomyślałam chwilę nad tym, poszłam do łazienki i stanęłam na wadzę. 45 kg. To chyba okej, a może za dużo. A z resztą czy to jest ważne? Nie mam nikogo, a i tam liczy się to co jest w środku, a nie na zewnątrz. Zapytam się Alex ile waży. I porównam. Znów zeszłam na dół i usiadłam na kanapie obok Alex.
-Hej-zaczęłam 
-Hej, ale już mówiłaś-powiedziała i zaśmiała się
-Mam pytanie, mogę?
-To już było pytanie, ale mów.
-Ile ważysz?-zapytałam, a ona się zdziwiła.
-Ale pytanie. Chyba około 41 kg.-powiedziała
-Ufff.... Ważę w sam raz. Dzięki. 
-Nie ma za co.-wymieniłyśmy się uśmiechami 
Wstałam z kanapy i chciałam iść do Ar, ale wstając zahwiłam się. Zaczęło mi się kręcić w głowie.
-Amy.....Amy-Alex coś do mnie mówiła, ale widziałam tylko rozmazany obraz. 
Upadłam. 

Wszędzie ciemno. Jedno światełko, prowadzące w jedną stronę, w którą poszłam. Korytarz wydawał się, że nigdy się nie skończy. Idę tam godzinami. Jestem coraz bliżej i co raz głośniej słychać płacz i krew płynącą po podłodze. Na końcu tunelu było drzwi. Chwyciłam za klamkę i nie wiedziałam czy tam wejść. Świat do odważnych należy. Weszłam tam. W kącie siedziała dziewczyna. Zapłakana. Pocięta. Podeszłam no niej bliżej. Uklęknęłam przed nią. To była Ariana! Co ona robi w moim śnie w takiej sytuacji? Co tu się dzieję.
-Ar! Ar!-krzyczałam do niej i potrząsałam nią. 
Nagle z oczu zaczęła lecieć mi krew. Znów upadłam. Widać było tylko światełko.

-Amy, obudź się, obudź się-mówił tata klepiąc mnie po policzku.
Szeroko otwarłam oczy i rozejrzałam się naokoło. Ar! Napiłam się wody stojącej obok i chciałam wyjść.
-Gdzie ty idziesz?!-zapytał ojciec
-Nie mam czasu, później wytłumaczę-rzuciłam szybko
-Amy!...-usłyszałam gdy zamykałam drzwi. 
Szybko do Ar, szybko. Biegłam tak szybko jak się dało. 

***
Zapukałam do domu Ar. Po kilku minutach otworzyła mi jej mama.
-Dzień Dobry jest Ariana?
-Tak u siebie, proszę-powiedziała jej mama i weszłam do środka 
Szybko wbiegłam po schodach do jej pokoju, w którym jej nie było, zostaję jedno miejsce.....

****************************************
Czytasz=Komentujesz
Mam nadzieję, że się spodobało ;)
Znów pisałam na szybko
co mi chyba nie wychodzi, ale
nie chciałam żebyście długo czekali więc jest ;)
Pozdrawiam ♥




1 komentarz:

Szablon by S1K