piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział 36

*Tydzień później*

Chłopacy byli z małą przez cały tydzień. Nie odstępowali jej na krok. Wszyscy jesteśmy im za to wdzięczni. Wczoraj zabrali Ashley do szpitala, jest z nią coraz gorzej, ale zawsze jest nadzieja, że zostanie z nami. 
-Już jesteśmy-powiedzieli chłopacy wchodząc do szpitalnej sali
-Nareszcie!-krzyknęła mała resztką sił-Zaśpiewajcie wreszcie! Coś wesołego!


When I'm fat and old and my kids think 
I'm a joke
Cause I move a little slow when I dance
I can count on you after all that we've
been through
Cause I know that you'll
always understand

Kiedy Niall śpiewał reszta chłopaków tańczyła, a Ash śmiała się i cieszyła. 
-Dalej stara, chodź do nas-powiedział Lou i podał mi rękę
-Ja stara? Wypraszam sobie.-powiedziałam cała uśmiana i zaczęłam tańczyć z nimi. 
-Słabo mi-Nialla skończył śpiewać i usłyszeliśmy głos Ashley
-Lekarz!-krzyknęłam wybiegając z sali
-Wyjdźcie-powiedział wchodząc do sali.
Zadzwoniłam do Marty żeby przyjechali po 15 minutach już byli.

***
Mija sekunda za sekundą, minuta za minutą, a nie długo godzina. Co oni tak długo tam robią? Nagle z sali wyszedł lekarz i powiedział
-To jej ostatnie chwile na pożegnanie
-O boże...
Na słowa lekarza wszyscy weszliśmy do środka, ale nikt nie mógł z siebie nic wydusić. Marta płakała, jak z resztą wszyscy. Nawet chłopakom chociaż nie są rodziną z Ash zakręciła się łezka w oku, ale nie dziwie im się Ashley to słodka i kochana dziewczynka. Najpierw żegnała się Marta razem z Taylorem i Alex potem mój tata , ja, a potem chłopaki. Za jedną rękę trzymała ją jej mama, a za drugą Harry. 
-Kocham was.... was wszystkich.-to były jej ostanie słowa, gdy usłyszeliśmy jeden ten sam dźwięk na tej cholernej maszynie. 
-Ashley!-krzyknęła Marta
-Siostrzyczko...-mówiła zapłakana Alex
-Zostań-powiedział Tay.

***
Po tym co się stało każdy poszedł w swoją stronę, po to by myśleć, każdy ma chwile samotności, czas dla siebie, czas na pożegnanie Ashley, na rozmowę z nią poprzez niebo. 
-Amy?
-Co Niall?-nie miałam ochoty na rozmowę z nim w tym momencie.
-Pogadamy?-zapytał i złapał mnie za rękę.
-Nie mam ochoty-powiedziałam i puściłam rękę Nialla.
-Amy ja wiem, że to nie jest fajna sytuacje, ale chce wiedzieć czy ty coś do mnie czujesz?-powiedziała, a ja zatrzymałam się stojąc jak wryta
-Nie Niall, nic do ciebie nie czuje-powiedziałam i poszłam dalej.
-A tamta noc razem?-Niall krzyknął, ale byłam już daleko i nie chciałam odpowiadać, a z resztą nie wiem co.

***
Kiedy doszłam już do domu, poszłam do pokoju i położyłam się do łóżka. Nagle przypomniał mi się ten sen, ten z Ashley. Czy on właśnie to oznaczał? Czy to była jakaś podpowiedz żeby ją uratować, której nie wykorzystałam? Czy śmierć Ashley to moja wina? Czy mogłam temu zapobiec?

***********************************
Czytasz=Komentujesz
Smutny rozdział, bo Ashley umarła i 
to przed ostatni rozdział.
Żeby wam nie było smutno
pod rozdziałem 37 pojawi się dość 
ciekawa informacje ;)
Pozdrawiam♥

2 komentarze:

  1. O jej :(((( Smutno. Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego ona umarła... ;) Jest mi smutno... Czekam na next i na notke pod nim. ;) WENY <3- Merc *.*
    merc-story.blogspot.com U mnie kolejny rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K